top of page

Materialy fabularne

W tej zakładce znajdziecie wszystkie materiały fabularne, mechanikę i informacje, przydatne Wam do gry. 

Listopad 1929 roku. Prawie dziewięć lat temu weszła w życie 18 poprawka do konstytucji, która zakazywała produkcji, importu i eksportu, przewozu oraz sprzedaży wszelkich napojów alkoholowych na terenie kraju.Nie zakazywała kupowania ani picia tych napojów.

Zwolennicy wprowadzenia prohibicji twierdzili, że ma ona zwalczać pijackie zwyczaje imigrantów z Europy oraz jednoczyć społeczeństwo. Skutek był wręcz odwrotny - mniejszości narodowe uległy wewnętrznej konsolidacji , a tworzący się nowy rynek nielegalnego alkoholu stał się podwaliną powstania przestępczości zorganizowanej.

Napoje alkoholowe nie były nielegalne w krajach sąsiadujących. Browary i gorzelnie rozkwitły w Kanadzie, Meksyku i na Karaibach, a ich wytwory były chętnie spożywane przez odwiedzających te kraje Amerykanów. Znaczna część tej produkcji była również nielegalnie przewożona do Stanów. Popularne stały się też tak zwane “gorzałkowe rejsy”, gdzie majętni ludzie wchodzili na pokłady statków i wypływali na wody międzynarodowe, by tam do woli delektować się alkoholem.

Prawo pozwalało wytwarzać w domu wina i cydr z owoców do 200 galonów rocznie. Natomiast plantatorzy winogron sprzedawali skoncentrowany sok winogronowy, tak zwane “cegły winne” lub „bloki winne”, wraz z dokładnym opisem czego nie należy robić, by sok przypadkiem nie zamienił się w wino.

Zgodnie z prawem wino było dostępne w celach religijnych. Spowodowało to wzrost liczby kościołów i samozwańczych kapłanów, którzy mogli bez przeszkód nabywać alkohol. 
Farmaceuci mogli legalnie przepisywać whiskey w celach leczniczych. Spowodowało to, że znacznie zwiększyła się liczba przedstawicieli tego zawodu, a sprzedaż medycznej whiskey wzrosła wielokrotnie. Również drastycznie powiększyła się ilość alkoholu do dezynfekcji zamawianego przez szpitale.

Aby zapobiegać kradzieży alkoholu przemysłowego z fabryk, rząd nakazał jego zatrucie. Przemytnicy zatrudniali chemików, którzy z powodzeniem oczyszczali alkohol, tak by był zdatny do picia. Z kolei Departament Skarbu nakazał producentom, aby dodawali bardziej śmiercionośne trucizny, zwłaszcza alkohol metylowy. Doprowadziło to do śmierci wielu tysięcy wskutek wypicia zatrutego alkoholu.

Wprowadzenie prohibicji spowodowało, że można było pić alkohol częściej, w gorszych warunkach, gorsze gatunki i po wyższych cenach. Powstawało tysiące klubów, w których można było nielegalnie napić się alkoholu. Ustawa skonfliktowała społeczeństwo amerykańskie, dzielące się na „suchych”, tj. zwolenników prohibicji, i na „mokrych”, czyli jej przeciwników. Ci ostatni korzystali z luk i różnych sposobów na obejście 18 poprawki. Wiele osób również zaczęło składować wina i mocniejsze alkohole w drugiej połowie 1919 roku, w okresie vacatio legis, zanim w styczniu roku następnego sprzedaż alkoholu stała się nielegalna.

Wprowadzenie prohibicji spowodowało również, że hotele, restauracje, kluby i saloony zaczęły bankrutować. Zamykano gorzelnie, browary i winnice. Producenci butelek, rolnicy i sadownicy, a nawet firmy transportowe straciły ważnych klientów. Skutkowało to masowymi zwolnieniami pracowników i upadkiem wielu firm. Niezadowolenie społeczne zaczęło coraz bardziej rosnąć.

Bureau of Prohibition, a pierwotnie Prohibition Unit była to agencja federalna, zajmująca się egzekwowaniem zakazów dotyczących alkoholu na terenie Stanów Zjednoczonych. Została założona w 1920 roku i do 1927 była częścią Urzędu Skarbowego. Głównym jego zadaniem było zwalczanie sprzedaży i konsumpcji alkoholu. Jego agenci byli znienawidzeni, słabo opłacani i werbowani z pominięciem wielu typowych dla urzędów federalnych procedur.

W opinii społeczności nie byli postrzegani jako postaci pozytywne. Bywali agresywni i nie dostatecznie przeszkoleni. Wielu z nich brało łapówki. W ostatecznym rozrachunku do 17% agentów Biura przez czas jego istnienia zostało skazanych przez sądy za ciężkie przestępstwa. Ich akcje częstokroć powodowały przypadkowe straty wśród cywili.

Wśród agentów Biura znajdowały się liczne przypadku patologiczne, jakie wychwyciła dopiero komisja rozliczająca ta organizację przy okazji jej reform. Na przykład agent William, K. Thompson - wedle akt absolutnie nie odstający od normy. Agent ten miał “na koncie” m.in demolowanie przeszukiwanych lokali, groźby karalne oraz wymuszenia. Spotkał się z ostrą krytyką, gdy zdarzyło mu się na zastrzelić na ulicy, w ramach przeszukania, dwunastolatkę, jej matkę oraz ojca kalekę. Biuro uznało oskarżenia prasy za bezzasadny atak na przedstawicieli prawa. Zginął, wbiwszy się po pijanemu samochodem w słup przydrożny. 

Na przykład w 1924 ich ofiarą stał się senator ze stanu Vermont, Frank L. Green,otrzymał przypadkowy postrzał przechadzając się w pobliżu Kapitolu. Agenci usiłując zatrzymać ludzi rozładowujących ciężarówkę postrzelili go w głowę, wywołując przypadkowy paraliż.

Paulina Lulish Misiukiewicz

Taniec, który kojarzy się nam z balami na dworze, kobietami ubranymi w długie suknie i mężczyznami we frakach. Co jednak może was zdziwić, walc wcale nie powstał na błyszczącym parkiecie, a na drewnianych podłochach podmiejskich karczm w Austrii i Niemczech. Pomiędzy XII, a XVIII wiekiem tańczyli go wyłącznie mieszczanie i chłopi. Pod koniec XVI wieku pierwsza forma walca została zaadaptowana przez wiedeńczyków, którzy przekształcili ją w taniec nazywany “weller”. Dopiero tam, na ulicach Wiednia, narodził się dwa wieki później walc, podobny do dzisiejszego. Po raz pierwszy trafił na dwór, gdzie zaczęli go tańczyć arystokraci. Nie obyło się jednak bez przeszkód.

Otóż, walc jest jednych z pierwszych tańców, w którym tańczono w parze, a nie naprzeciwko siebie, z odpowiednim dystansem pomiędzy kobietą, a mężczyzną, gdzie dotyk był ograniczony do minimum, jak stulecia wcześniej. Skandalicznie bliskie objęcie, ręka partnera na plecach partnerki, ręce ustanowie na ramionach, a dłonie splecione - tak skandaliczna natura tej figury, jak na tamte czasy, była ciężka do przyjęcia i niezwykle kontrowersyjna. Mimo to, walc powoli zdobywał popularność na przełomie XIX i XX wieku, w dużej mierze dzięki muzyce skomponowanej przez Johanna Straussa i Franza Lannera, których utwory z pewnością kojarzycie. W połowie XIX wieku walc trafił do Ameryki, gdzie powstała jego nowa forma : walc bostoński, wolniejszy od Wiedeńskiego, dzisiaj znany jako walc angielski.

A tymczasem - małżeństwa Bostońskie. 
Termin małżeństwo Bostońskie wywodzi się z przełomu XIX i XX wieku, acz opisywane przez niego zjawisko jest starsze. Oznacza on bliski związek dwóch niezamężnych kobiet - na ogół mieszkających wspólnie. Była to pewna forma związku partnerskiego, czasem o charakterze seksualnym/romantycznym, czasem spowodowany wyłącznie kwestiami rodzinnymi, finansowymi lub karierą zawodową.

Dziś post o społeczeństwie, o jego wcale nie tak małej, acz patologicznej części. Konkretnie o Ku Klux Klanie. Rasistowskiej organizacji, częściowo zakonspirowanej, walczącej o supremację białych w Stanach Zjednoczonych.

Drugi Ku Klux Klan, a o nim mowa w naszym poście, narodził się 8 lutego 1915 roku w Atlancie. Założył go wędrowny kramarz i kaznodzieja, William Joseph Simmons, pod wpływem filmu Narodziny Narodu.

Bohaterami filmu są dwie zaprzyjaźnione amerykańskie rodziny pochodzące z różnych stron kraju. Cameronowie pochodzą z południa, a Stonemanowie z północy. Gdy wybucha wojna secesyjna stają do walki, ale po przeciwnych stronach. Podczas wojennej zawieruchy nie wszystkim członkom rodziny dane jest powrócić do domu. Również po zakończeniu wojny Cameronowie doświadczają upokorzeń od przybyłych w te strony dorobkiewiczów i uwolnionych Murzynów. W odpowiedzi na te szykany powstaje Ku-Klux-Klan." 

Hasła ruchu to: „hegemonia białych”, „prawdziwy patriotyzm”, „czysty amerykanizm”. Jego siłą i głównym napędem była nostalgia za „południowym” trybem życia, a wreszcie reakcja na rosnącą falę imigracji oraz dyskryminacja religijna w stosunku do żydów, katolików i innych.

W Thanksgiving 1915 roku Simmons z kolegami i dwoma weteranami pierwszego KKK wdrapał się na Stone Mountain pod Atlantą, gdzie odprawił ceremonię powołania nowej organizacji i podpalił krzyż. Ten obyczaj nie miał uzasadnienia historycznego, wymyślił go dla urozmaicenia filmu Griffith, ale wkrótce na stałe wszedł do repertuaru organizacji jako metoda zastraszania ofiar.

Drugi Ku Klux Klan w latach 20. XX wieku osiągnął liczbę 4-5 mln członków, organizował marsze, jego członkowie przebierali się w białe, charakterystyczne stroje i palili krzyże. Aż do roku 1927 Ku Klux Klan był w życiu Stanów realną siłą, z którą musiał się liczyć nawet rząd. Jednakże gorszące niesnaski wewnętrzne, korupcja i przemoc spowodowały szybki upadek ruchu. „Świątynia” Ku Klux Klanu w Fort Worth została przez przeciwników organizacji wysadzona w powietrze.

Oficialna nazwa organizacji: Niewidzialne Imperium Ku Klux Klanu. Jego przywódcą był Wielki Mag, członkowie zaś: rycerzami Ku Klux Klanu. Imperium dzieliło się na Światy, Dominia i Prowincje. Te ostatnie wielkosci hrabstwa. Na czele tej lokalnej organizacji stał Wielki Gigant wspierany przez Gobliny.

Lata 30. to czas upadku organizacji, lecz 1929 jest wciąż momentem szczytu jej wpływów. Przy niespełna 120 milionach mieszkańców USA,94 miliony należa do rasy białej. Z tego 26-28% to zwalczani przez KK katolicy, żydzi etc. To znaczy że z około 60milionów potencjalnie kwalifikujących się do przyjęcia do organizacji, 4-5 milionów Amerykanów realnie do niej przystąpiło. Jeśli odejmiemy od tego kobiety i dzieci, liczby te stają się jeszcze bardziej smutne. „Na wsi zabijanie Murzynów stało się formą weekendowej rozrywki” – napisał dyrektor Black Holocaust Society Gregory E. Brown.

 Pieniądze w latach 20, i 30. przenosić i przechowywać można było na wiele sposobów. Oto kilka przykładów wraz z opisami  Spotkacie się z nimi na pewno - wstępne wyliczenia mówią, że czeka nas wydruk środków pieniężnych różnego typu na kwotę około dwóch milionów ówczesnych dolarów

26910472_10212545557727706_288168195821824959_o (1)
26850550_10212545584448374_3780762246356307045_o
26758731_10212545558087715_9042124172871942749_o
26685106_10212545633409598_8570674097639979400_o
26850524_10212545555007638_9060789948756499607_o (1)
26733485_10212545629489500_6808940165459701956_n
26240846_10212545558327721_207152604469210443_o
26678153_10212545584408373_5089467550034512791_o
26239431_10212545626929436_371865359080535797_n
26230891_10212545554807633_7849131461033419671_n
26230276_10212545626809433_6552458319100463870_n

Thomas Cook's Group była jedną z trzech najpopularniejszych firm świadczących usługi związane z obsługą czeków podróżnych, obok American Express i Bank of America. Wygodny i poręczny poprzednik kart debetowych.

Czeki wypełniano ręcznie na gotowych blankietach. Niektórzy z Was mogą je pamiętać, choć dzisiaj są już rzadsze. Tutaj przykład druku jednej z firm z Pensylwanii.

Wygodnie i poręcznie - czeków powszechnie używali zwykli ludzie, firmy i rządy. Co to jest United States Depository? Fort Knox Akcje to dobra inwestycja - o ile nie nadejdzie kryzys. Jak ten z 1929 roku  Akcja daje cząstkę prawa własności firmy, a ich wartość jest związana z tym, jak firma sobie radzi. Pierwsze akcje wypuściła w 1602 roku Holenderska Kompania Wschodnioindyjska. Na zdjęciu akcje firmy z Południowej Karoliny zajmującej się handlem bawełną.

Z kolei obligacje to papiery wartościowe będące formą skryptu dłużnego. Mówiąc krótko: obligacja poświadcza, że rząd czy firma jest winna posiadaczowi daną kwotę pieniędzy plus ustalone odsetki.

Obligacje mają zaplanowany, z góry określony termin wykupu. Stary, sprawdzony sposób. Jeszcze z XVI wieku. Nie każdy wie, że znaczki pocztowe to nie tylko taki stempelek na list. To także konkretna wartość. Jest to łatwy do przewozu, gwarantowany przez rząd skrypt dłużny na wykonanie usługi za konkretną sumę. Czym się więc różni od banknotu? Niemal niczym.

Kolejna kwestia to wartość kolekcjonerska znaczka. Kolekcje potrafią być warte ładne fortuny 

Wiele znaczków z tamtej epoki, zwłaszcza okolicznościowych szczyci się dobrą jakością i ładnym wykonaniem. Drukowane masowo stanowią poręczny środek zdeponowania środków. Ale czy bezpieczny? No i oczywiście banknoty. Tu typowy Waszyngton na jednodolarówce. Dolary, funty, franki... wszystko to standardowa forma pieniądza, najbardziej tradycyjna. Od samego początku banknoty różnicowano i zabezpieczano. Dbano również o ich wymiar estetyczny i propagandowy. To wszystko i wiele innych może przydać się Wam na wyjeździe i w hotelu. W końcu pusty portfel to kiepska opcja

Dziś słów kilka o urokliwym miejscu, jakim jest Pałac Krobielowice oraz kilka ładnych zdjęć do obejrzenia.

Pałac w Krobielowicach nie jest lokacją nieznaną polskim larpowcom. Dwukrotnie odbył się tu New Age, lokacja gościła również Larp Design Conference. Położony jest około 20km od Wrocławia i dzięki dobremu skomunikowaniu jest idealnym miejscem na larpy wymagające pewnego odcięcia od świata. Z trzech stron otoczony jest Parkiem Krajobrazowym Doliny Bystrzycy. Personel nawykł już do larpowców, co jest źródłem wielkiej wygody.

Pierwotnie była to posiadłość zakonna, zbudowana w stylu renesansowo - barokowym. Po wojnach napoleońskich pałac stał się własnością marszałka pruskiego Bluchera. Budynek przeszedł wtedy lekką przebudowę w stylu pruskim. W posiadaniu rodu pozostawał do 1945 roku. Jego dalsze koleje były typowe. Pełnił rolę przedszkola i budynku mieszkalnego dla pracowników PGRu. W końcu popadł w ruinę. Został odbudowany w latach 90., a w 1996 został zaadaptowany na hotel.

Budynek zbudowany jest na planie kwadratu. Ma dwa piętra i dwadzieścia sześć pokoi. Znajdziecie w nim salę balową, restaurację z jadalnią oraz salę bilardową, a także saunę. Pośrodku mieści się kwadratowy, osłonięty dziedziniec o przeszklonych ścianach, z którego rozciąga się doskonały widok na wewnętrzne korytarze. Budynek jest wygodny i przestronny.

Na potrzeby tego larpa omówić warto trzy typy grup przestępczych tej epoki. Wszystkie one mają charakter grup mniejszości narodowych. Przy czym są one jednolite narodowościowo na szczeblu kierowniczym, nie organizacyjnym (np. w Pittsburgu w szeregach Włoskiej mafii Włosi stanowili około 40%). Te trzy grupy to organizacje włoskie, irlandzkie i żydowskie.

Wszystkie one wykształciły się w dzielnicach imigranckich lub wprost w gettach. Swą dominację zaznaczyły zwłaszcza na Wschodnim Wybrzeżu. Tam też rozpoczęły swą wojnę o wpływy.

Gangi włoskie w znacznej mierze składały się z przybyszów z Neapolu, z Kalabrii i Sycylii - częstokroć mających za sobą naturalną w tym miejscu i czasie przynależność do grup mafijnych, lub po prostu znających zasady współżycia z nimi.

Na początku lat 20. XX wieku faszyści Mussoliniego przejęli władzę we Włoszech i rozpoczęli kampanię przeciwko mafii, wielu jej liderów i żołnierzy zmuszając do wyjazdu za ocean. Zaczęli odtwarzać ją w Ameryce, korzystając z zakazu alkoholowego i oporów społecznych przeciw niemu.

Następnie należy opisać grupy irlandzkie, tak naprawdę stanowiące najstarsze zorganizowane grupy przestępcze w Stanach Zjednoczonych. Swe pochodzenie wywodzą one z działających w środowiskach imigranckich od początku XIX wieku gangów, stanowiących formę organizacji i w pewnym stopniu samoobrony katolików Irlandzkich, do czasów wojny secesyjnej, a nawet dłużej, traktowanych jak obywatele drugiej kategorii.

Gangi irlandzkie miały specyficzną pozycję w społeczności irlandzkiej. Ich członkowie nie byli uważani za wyjętych ze społeczności. Np. lider Dead Rabbits z Nowego Jorku, John Morrisey został wybrany kongresmenem. Irlandzkie gangi właściwie dominowały miasta na Wschodnim Wybrzeży aż do lat 20. W sąsiedniej Kanadzie ich dominująca rola wciąż pozostała wówczas nietknięta.

W końcu na przełomie XIX i XX pojawiły się również organizacje przestępcze tworzone przez społeczność żydowską. Nazywane były żydowską lub koszerną mafią, motłochem lub koszer nostrą. Na początku lat dwudziestych silnie weszły one w branżę pożyczek, wymuszeń i hazardu. Liderem żydowskich mafiosów tej epoki był Arnold Rothsein, nazywany Mojżeszem gangsterów żydowskich. Aż do końca prohibicji liderzy tego środowiska byli skrajnie wrogo nastawieni do współpracy z nie żydowskimi rywalami.

Robert Lilimbridge przyjechał do Vermont jesienią 1928 roku. Był to jeden z najpaskudniejszych okresów burzowych, jakie nawiedziły tereny Nowej Anglii w owym okresie. Zachmurzone niebo, niepokojące błyski, okalające ciemno-granatowe sklepienie i przytłumione grzmoty, rozbrzmiewające z oddali, bardzo dobrze podkreślały przesiąknięcie tajemnicą i dzikość tych, zupełnie obcych dla Roberta, terenów. Mężczyzna przyglądał się uważnie mijanym przez powóz masywnym wzgórzom, obleczonym lepką mgłą i zbyt gęstym deszczem, zatopiony całkowicie we własnych myślach. Starał się ignorować irytujące
paplanie woźnicy, dochodzące z oddali i skupił się na krajobrazie, który mijali – obraz ten wydawał się być bardzo odrealniony, jakby wyjęty z snu lub mary sennej. Gdyby był człowiekiem nieracjonalnym i pozbawionym daru logicznego myślenia, z łatwością mógłby uwierzyć, że przybywa właśnie do krainy, skrywającej w sobie pradawne kulty i krwawe rytualne tajemnice, o których lepiej nie mówić na głos, tylko modlić się z całego serca, by przypadkiem nie stały się prawdą.


Na swoje szczęście, Lilimbridge był osobą wykształconą - filozofem, literatem, pisarzem i, dziwo, dziennikarzem. Z wielką niechęcią opuścił trzy dni temu ciepłe biuro "Timepost Dew", zmuszony przez swojego redaktora, by zbadać serię zniknięć młodych mieszkańców Brattleboro, która poniosła się szerokim echem po całych Stanach. W takich momentach Robert żałował, że pracował dla gazety szukającej tylko pseudo-magicznego szumu i kryminalnych sensacji, wzdychał głęboko i wychylał szklankę naprawdę podłej whisky (tylko na taką go było stać ostatnimi czasy – pisanie nie było na tyle rentowne, by móc w pełni
korzystać z dobrodziejstw nowoczesnego świata). W głębi duszy młody mężczyzna liczył, że szybko przepyta lokalnych mieszkańców o zniknięcia ich najbliższych, dowie się wielu nieistotnych szczegółów, po czym będzie mógł wrócić niezwłocznie do słonecznej Kalifornii i zająć się poważnymi sprawami. Czego może się dowiedzieć wszakże, czego by już nie wyniuchali inspektorzy przez ostatecznie parę miesięcy dokładnego śledztwa? Nie chcąc wracać myślami do tego samego tematu po raz dziesiąty tego dnia, mężczyzna przymknął oczy i zdecydował się zdrzemnąć przed końcem podróży.


***


Robert został zakwaterowany w całkiem przyzwoitym hotelu, przypominającym budowle z czasów kolonialnych – płaski dwuspadowy dach, komin w ścianie szczytowej i kręcone schody dopełniały wizji osiemnastowiecznego Południa. Młodzieniec poczuł nostalgię, patrząc na ten stary budynek, od którego biła swego rodzaju dostojność i powaga. Robert był pewien, że przez ostatnie osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat musiała się tam rozegrać niesamowita ilość ludzkich dramatów. Chłopak przez chwilę bawił się tą myślą, wyobrażając sobie historie ludzi od dawna spoczywających pod ziemią, które pozostaną tylko w sferze domniemań i pustych wyobrażeń. Przez chwilę stał bez ruchu, napawając się widokiem tajemniczego hotelu i przeżywając w głowie kolejne życia i kolejne opowieści, niemal wierząc, że mogły zdarzyć się naprawdę. Po chwili jednak wzruszył ramionami z zażenowaniem, zawstydzony, że dał się do takiego stopnia ponieść wyobraźni, po czym ruszył żwawym krokiem do wejścia, czując przypływ nowej energii pomimo siąpiącego wokół deszczu i wszechobecnej wilgoci wpełzającej do płuc. Ten budynek przyciągał go do siebie w jakiś nieodgadniony sposób – tak wiele zagadek czekało w nim na zbadanie i wyciągnięcie na światło dzienne... Podekscytowanie rozlało mu się po ciele i umyśle ciepłą falą.


Kiedy jednak mężczyzna przestąpił próg przybytku, zaatakowało go ostre, wręcz namacalne poczucie niepokoju i niechęci. Poczuł, że nie powinien się tu znajdować, że w jakiś sposób kala to miejsce swoją obecnością i przez to grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Zszokowany patrzył na ciemny przedsionek hotelu, starając się zrozumieć ogarniającą go irracjonalną grozę. Cisza była jedyną pewną odpowiedzią. Jego wzrok padł mimowolnie na dywany, zdobiące ściany pomieszczenia. Misternie inkrustowane wzory zdawały się wić w nieziemskich, nienaturalnych formach. Robert nie był w stanie stwierdzić z jakiego wieku czy kultury pochodzą. Z trudem przełknął ślinę, stojąc w bezruchu jak sparaliżowany.


Powietrze było ciężkie. Dziwne wibracje, które zdawało się, że wyczuwał, kojarzyły mu się z czymś niesamowitym, obcym i niezwykle groźnym. Cała sytuacja trwała dłuższą chwilę, choć mężczyzna nie był w stanie określić, jak długo stał tam, bezczynnie wpatrując się w pustkę przed sobą - czuł się senny i oszołomiony, z najwyższym trudem odwrócił wzrok od ściany. Zamrugał oczami i ze wstydem potrząsnął głową, rozglądając się wokół. Był w zwyczajnym, lekko zapyziałym i zabytkowym hotelu. Co zatem stało się przed chwilą? Miał atak paniki? Robert przemógł uczucie strachu, wpełzające mu do gardła, nie pozwalając mu się rozwinąć, i zmusił się, by podejść pewnie do lady recepcji. Nie będzie niewolnikiem abstrakcyjnych ataków niepokoju, nie mając żadnego dowodu na uzasadnienie tychże odczuć. Nie jest przecież jakimś godnym pożałowania mistykiem czy szarlatanem, by dać się prowadzić takim impulsom.


Mimo tych myśli, Robert czuł rosnące zaniepokojenie, krzątające się gdzieś na końcu umysłu – dlaczego ta sytuacja wyprowadziła go z równowagi do takiego stopnia? Jego - człowieka nauki, racjonalistę, erudytę? "Przepraszam, jest tam ktoś?" - przerwał natłok własnych myśli, kierując pytanie w stronę recepcji, czekając na pojawienie się pracownika w tej ponurej, przyciemnionej klitce. Starał się je wypowiedzieć tak pewnym głosem, na jaki było go stać. Portier, który wychylił się zza kontuaru, zdawał się potwierdzać jego niewypowiedziane obawy. Mężczyzna podszedł do niego sztywnym, utykającym krokiem. Był zupełnie bez życia - ospały, blady i straszliwie zgarbiony. Robert nie był pewien czy tamten śpi, czy chodzi na jawie – tak nisko opadnięte były powieki na jego żabowatej, szarawej twarzy, która z jakiegoś powodu wydawała się bardzo odpychająca. Dziennikarz powstrzymał odruch odrazy oraz krzyk obrzydzenia, spływający mu mimowolnie na usta. Chciał zadać pytanie portierowi, ale nie był w stanie na niego patrzeć, a co dopiero odezwać się. Mężczyzna potrząsnął jedynie głową widząc reakcję gościa, wyjął bez słowa klucz do pokoju, położył go na ladzie, po czym oddalił się w ciszy. Robert, który czuł mdłości i chciał jak najszybciej zostać sam, szybko chwycił klucz i nerwowym krokiem udał się w stronę pokoju, skołowany i zdezorientowany.

Historia Vermontu

1

1

2

2

3

3

4

4

5

5

6

6

7

7

8

8

18.10.1928 roku

Drogi Robercie!

Mam nadzieję, że dobrze się miewasz. Minęły już dwa miesiące odkąd wyjechałeś do Nowej Anglii w poszukiwaniu informacji o tajemniczych morderstw, które miały miejsce w tym mało dla mnie znanym kraju. Od dawna nie dostałem żadnego listu od Ciebie, ale podejrzewam, że twoje podróże, które zmuszają cię do przemierzania całego kraju z tak wielką częstotliwością, utrudniają ci regularną korespondencję. W związku z tym wysyłam tę wiadomość na twój stały adres w Kalifornii, mimo, że z moich wyliczeń wynika, że dotarłeś już do Battleboro. Wiem, że nasza kuzynka opiekuje się twoim apartamentem na Howe Avenue z niezwykłą skrupulatnością i przekaże ci list, gdziekolwiek będziesz się znajdować. Podaj mi proszę jednak swój vermoncki adres,bym mógł następnym razem wysłać wiadomość bezpośrednio do Ciebie.

 

Drogi kuzynie, w tym momencie muszę przejść do meritum sprawy bez zbędnych ceremonii, które wydłużają niepotrzebnie listy o tak wielkiej wadze. Nie piszę do Ciebie z byle powodu, możesz być tego pewien. Muszę powiedzieć ci o czymś, co zmieni twoje postrzeganie świata i rzeczywistości, drogi Robercie. Od dłuższego czasu staram się poukładać moją opowieść w jakąś sensowną całość, która ma początek i koniec. Zamiast tego sięgam pamięcią daleko w przeszłość i znajduję wiele różnych wydarzeń, które mogły przyczynić się do mojej obsesji... Spróbuję jednak zrobić to w zwięzły i sumaryczny sposób, żebyś mógł zrozumieć powagę sytuacji. Jak wiesz, parę tygodni temu przybyłem do St. Charles po wielomiesięcznych badaniach tajemniczej figurki, którą zainteresowałem się na sympozjum archeologicznym w San Diego. Jej kształt, faktura, ba każde załamanie czy bruzda zdawało się bezczelnie prosić o miano ludzkiej formy. Z jakiegoś powodu jednak wywoływało we mnie i w jakiejkolwiek innej osobie, która podniosła wzrok na to dzieło prymitywnej sztuki, wstręt i jednoczesną, niezdrową fascynację. Nie pochodziło ono z żadnej zbadanej przez nas cywilizacji, co potwierdziły światowej sławy autorytety archeologii i etnologii znajdujące się na owym sympozjum. Mimo wielu miesięcy badań nad figurką nikt nie był w stanie połączyć ją z żadnym okresem, terenem lub nawet chociażby stylem. 

 

Zrezygnowany, postanowiłem kolejny raz porozmawiać z doktorem Williama Wilhane'em, który to odnalazł ową statuetkę na wykopaliskach u północnych wybrzeżu Peru w Sipan na początku wiosny 1928 roku. Jak zapewne pamiętasz figurka nie miała jednak nic wspólnego z prekolumbijskimi plemionami, co wywołało wielkie zdziwienie Towarzystwa Archeologicznego. Archeolog był początkowo dość powściągliwy , ale kilka kieliszków whiskey rozwiązał mu język, dzięki czemu uzyskałem szokujące informacje. W rzeczywistości statuetka nie została tak naprawdę znaleziona przez niego, ale przez młodego francuskiego skrzypka – Renee Jourdane - który o przysłał ją Amerykańskiemu Stowarzyszeniu Archeologów pod koniec maja. Poczułem, że moja utracona nadzieja wraca. W tamtej chwili postanowiłem pojechać do muzyka i dowiedzieć się jak najwięcej o jego znalezisku – gdzie dokładnie się znajdowała w momencie odkrycia, jaka była wtedy pora dnia, kto jeszcze był przy tym obecny. Nie wiem co mną powodowało, ale wiedziałem, że jeśli nic nie zrobię, niezaspokojona ciekawość przeradzająca się powoli w obsesję nie pozwoli mi spać i przygwoździ mnie swoją siłą. Zmierzam właśnie do San Francisco, gdzie obecnie znajduje się Renee według informacji doktora. Napiszę Ci mój drogi, co wynikło z mojego spotkania w następnych listach. Czuję, że podróż ta może mnie bardzo pochłonąć i odłączyć na  dłuższy czas od towarzystwa i ludzi. Lecz nie martw się Robercie, tego teraz potrzebuję.

20.12.1928 roku

Drogi Robercie!

Wysłałem do Ciebie tak wiele listów, drogi kuzynie, jednak obawiam się, że nie wszystkie z nich dotarły do Ciebie. Martwię się, że nie będę w stanie opowiedzieć ci najważniejszej tajemnicy, która okala to miejsce. Oni mają tutaj ogromny wpływy. Słyszałem kolejny już raz od starego Andreasa - dozorcy budynku, w którym mieszkam -, że widziano przygarbionego łysego mężczyznę z laską i psem pod budynkiem poczty. Znowu rozmawiał z kurierem w dniu, w którym nadawałem wiadomości do Ciebie. Oni wiedzą, że dowiedziałem się za dużo i nie pozwolą mi odejść, ani podzielić się tym z światem zewnętrznym. Wykorzystują swoich ludzi, by uniemożliwić jakąkolwiek próbę kontaktu. Wiem, że brzmię jak niezrównoważony emocjonalnie histeryk, ale muszę ci powiedzieć, drogi kuzynie, że nie miałem pojęcia w co się pakuję, udając się do San Francisco. Odnalazłem bardzo szybko muzyka, który miał rzekomo znaleźć starożytną statuetkę w północnym Peru. Mężczyzna mimo młodego wieku był w tragicznym stanie. Mieszkał w niewielkiej klitce na obrzeżach miasta i spędzał noce oraz dnie na komponowaniu naprawdę w szaleńczym tempie, prawie bez odpoczynku. W tej części miasta mieszkali wyłącznie starzy ludzie, a ulice zewsząd oblepiał bród i półmrok. Ubóstwo i otaczająca to miejsce nędza były prawie namacalne. Już samo przebywanie w tej dzielnicy sprawiało, że czułem się niespokojnie. Niestety Rene nie chciał ze mną rozmawiać, mimo, że przychodziłem do niego codziennie. Za każdym razem, gdy go widziałem, na jego twarzy odbijało się zmęczenie bardzo starego człowieka oraz bardzo nerwowe napięcie. Wydawał się czymś złamany i sprawiał wrażenie, że ucieka przed jakimś nienazwanym wrogiem. Wynająłem pokój tuż nad nim, by zdobyć jego zaufanie i wydobyć od niego informacje o pochodzeniu statuetki i okolicznościach jej znalezienia.. Kiedy jednak próbowałem z nim rozmawiać i wspominałem o figurce, mężczyzna wykrzywiał twarz w maskę przerażenia oraz paniki i kazał mi natychmiast wyjść. Ja się jednak nie poddawałem. Co nocy słuchałem jego dzikiej, nieokiełznanej, ale pięknej muzyki. Nigdy wcześniej nie słyszałem tego typu dźwięków, tak hipnotyzujących, poruszających, ale jednocześnie pełnych bólu i strachu. Im dłużej mieszkałem w tamtym pokoju, tym bardziej rosła moja obsesja na punkcie tej brzydkiej figurki i muzyki, która była w jakiś sposób związana z całą historią oraz rosnącym obłędem skrzypka.
[koniec strony oderwany, przez co nie można odczytać pozostałości listu]

1.01.1929 roku

Czuję Strach. Niedowierzanie. Te słowa dawno scaliły się w moim umyśle w pełną grozy i szoku niejednolitą rzeczywistość. Nawet teraz, gdy piszę ten list, odbijają się echem wszędzie wokół mnie, tworząc niewidzialną sieć, z której nie mogę uciec. Trzymam się jednak nadziei, że dzięki temu listowi uda mi się uratować Ciebie. Proszę Cię, zatem, czytaj uważnie, czytaj tak, jakby od tego zależało Twoje życie. Skrzypek który całymi nocami wygrywał niesamowitą, zupełnie mi obcą, ale fascynującą muzykę zmarł wczoraj. Ale ta muzyka, która każdego dnia doprowadzała mnie do obłędu, nie zniknęła wraz z nim. Ja ją nadal słyszę! Zdaję sobie sprawę, jak nieprawdopodobnie to brzmi, ale to prawda. To oznacza, że oni teraz zajmą się mną, drogi kuzynie, za dużo chciałem wiedzieć. Wiem, że jakaś mroczna i zła siła drzemie w tej statuetce, a ja ją obudziłem. Za żadnym pozorem mnie nie szukaj! Zostanę tu, starając się bronić, aż do momentu, w którym mnie znajdą, bo wiem, że to nieuniknione. Zaklinam Cię, nie bierz tej statuetki do ręki, bo również  będziesz zgubiony.

2 stycznia 1929
Drogi kuzynie, przepraszam cię za pełne metafizycznej paplaniny i histerii listy. Proszę, zignoruj je i potraktuj jako nieistotny etap w naszej korespondencji. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, że wypisywałem takie dyrdymały. Być może spędziłem za dużo czasu w towarzystwie tego szalonego skrzypka. Wiedz, że u mnie w porządku i wracam na Uniwersytet pracować nad moją tezą. Mam nadzieję, że miewasz się dobrze i że się wkrótce zobaczymy.

2 stycznia 1929
Obezwładniające przerażenie... Odejdź z mojej głowy, precz! Czuję, że ta istota przejmuje nade mną kontrolę. Nie wiem, jak długo będę w stanie pisać te słowa, nie tracąc w pełni swojej jaźni. Trzymam się resztką świadomości tego skrawka umysłu, która jeszcze pozostała mną. Proszę was, niech ktoś je ode mnie zabierze, niech ktoś mi pomoże [......]

Na początku XX wieku hazard był w USA właściwie zakazany. Przed wprowadzeniem prohibicji w 1920 roku stanowił główne źródło dochodów przestępczości zorganizowanej. Był popularnym źródłem rozrywki wielu zamożnych obywateli. Bardzo szybko w podziemiu uległ ścisłej hierarchizacji poprzez przydział konkretnych jego dziedzin poszczególnym szczeblom organizacji przestępczych czy gangów. Osobno rozwijał się również hazard w społecznościach mniejszości imigranckich. Jedyne legalne gry hazardowe okresu Wielkiej Prohibicji to: loterie organizacji kościelnych i religijnych oraz kasyna na terenach rezerwatów Indian. W co grano? W gry karciane: faro, pokera, bakarata, w kości czy w ruletkę. Obstawiano wyścigi - była to chyba najpopularniejsza i najelitarniejsza forma hazardu. Moralni i uczciwi pozostawali przy przykościelnym bingo. Popkultura przyzwyczaiła nas do Texas Holdera z plikami dolarów na stole, ale grywano również o małe stawki, a nawet o kwity czy zastawy. Najpopularniejszą z gier karcianych była Faro, dawny francuski Faraon, bezskutecznie zakazywany już od XVII wieku. Kasyna i szulernie starannie ukrywano i chroniono. Ukrywano je jako sale bilardowe czy kluby. Często łączono z obrotem nielegalnym alkoholem.

37340501_10213868741006461_8016263347940

Biali Rosjanie to zbiorcze określenie wielu ruchów i sił, które działały przeciw “czerwonym” - bolszewikom, w czasie wojny domowej w Rosji od 1917 r. do 1923 r. Emigracja białych rosjan przybrała masową skalę w 1919 r. i miała parę etapów - związane to było z ewakuacją oddziałów i przegranymi białego wojska w Rosji. Przekrój nastrojów politycznych wśród emigrantów był bardzo różny - można było spotkać demokratów, monarchistów, a także eserów i meńszewików. Przekrój społeczeństwa też był najróżniejszy. Byli tam arystokraci, burżuazja, wojskowi, inteligencja (spory odsetek został wysłany po za granice Rosji przez nowe władze), urzędnicy, duchowieństwo. Szacunki mówią o opuszczeniu kraju przez niemal dwa miliony ludzi. Jedni uciekli z majątkiem, inni jako żebracy. 

Dokąd uciekano? Wybierano raczej miejsca znajome lub takie gdzie zapewniona wydawała się opieka. Wielu wybrało Jugosławię, Bułgarię, Polskę czy Czechosłowację. Uciekano również na zachód Europy, do wyzwolonych republik nadbałtyckich, w końcu do Stanów, do Chin czy Japonii. 
W zasadzie niemal wszyscy ci emigranci byli antykomunistami. Znaczny ich odsetek stanowili monarchiści i militaryści. Zwykle ich dążenia sprzeczne były z dążeniami mniejszych narodów składowych ówczesnego ZSRR: ukraińców, gruzinów itd. 
Większość Białych na emigracji uważało, że ich misją było zachowanie rosyjskiej kultury, i sposobu życia sprzed rewolucji październikowej (czyli po abdykacji cara i w czasie utworzenia Rządu Tymczasowego) podczas pobytu za granicą, aby przywrócić ten wpływ kulturze rosyjskiej po upadku ZSRR, czyli wskrzeszenie demokratycznego i stabilnego ustroju parlamentarnego, relacji rynkowych i poszanowania własności prywatnej. W Chinach czy Argentynie nastroje emigrantów były bardziej radykalne. Rosjanie, którzy wyjechali do USA cechowały bardziej liberalne poglądy.

Lata 20, USA. Ulicą idzie młoda kobieta w mocnym makijażu, luźnej sukience oraz z krótko ściętymi włosami. Udaje się śpiesznie do klubu jazzowego, gdzie będzie mogła tańczyć, aż do samego rana, bawiąc się na równi z mężczyznami, nie stroniąc przy tym od papierosów oraz alkoholu. W bucie ma schowaną piersiówkę, w dłoni zaś trzyma długą lufkę, którą zaciąga się z wdziękiem. Czuje dreszczyk emocji. Wie, że nie ma zamiaru marnować najlepszych lat na siedzenie w domu i czekanie na męża, który może nigdy się nie pojawić.

Powitajcie flapper girls (ang. podlotek, podfruwajka) - młode dziewczyny, panny, głównie z klasy średniej, które swoim zachowaniem, poglądami i wyglądem przeciwstawiały się konwenansom początku dwudziestego wieku, szokując wręcz wiktoriańskie pokolenia swoich rodziców. Prowadziły niezależny i prowokujący styl życia, paląc publicznie, pracując, a w wielu przypadkach studiując w college'u i mieszkając na kampusie, z dala od rodziny.

Określenie "flapper" zostało użyte po raz pierwszy w odniesieniu do kobiet w filmie "The Flapper", gdzie główna bohaterka, Olive Thomas, walczy z podwójnymi standardami i konwencjami epoki wiktoriańskiej. Aktorka zbudowała całą swoją karierę na tym wizerunku, podobnie jak inne słynne gwiazdy kina niemego takie jak Clara Bow ('The IT girl’,) czy Louise Brooks.

Jeśli chodzi o modę, Flapperki odrzuciły gorsety na rzecz staników, które okazały się o wiele wygodniejsze w tańcu. Chłopięce i sportowe projekty Coco Chanell wspomogły ten nowy, kontrowersyjny nurt. Wiele kobiet obowiązywały biust, tak żeby piersi nie wyróżniały się w luźnych sukienkach o obniżonej talii. Krótko ścięte włosy były znakiem jawnej pogardy wobec standardów kobiecości z poprzedniego wieku. Te kobiety manifestowały bunt wobec obowiązujących zasadom swoim ostentacyjnością, lekkomyślnością i niezależnością. Chciały pokazać, że nie mają zamiaru wrócić do roli podporządkowanej mężczyźnie żony i matki. Słuchały jazzu, jeździły automobilami, swobodnie rozmawiały o seksie i uwielbiały mocny makijaż oraz używki. Były wszystkim tym, czym nie były kobiety z epoki wiktoriańskiej. Moda, firmy kosmetyczne, jak i przemysł filmowy odpowiedziały na potrzeby nowego, buntowniczego pokolenia.

38423170_2204118612951348_14736690738616
38292886_2204119196284623_37943539223872
38287544_2204118999617976_68625158566985

Należy jednak pamiętać, że taka gwałtowna zmiana nie pojawiła się sama z siebie. Lata dwudzieste były okresem burzliwych zmian społecznych, politycznych oraz obyczajowych, dzięki którym walka o niezależność kobiet weszła na zupełnie inny poziom. Podczas I Wojny Światowej kobiety były zmuszone wejść na rynek pracy z powodu niedostatku mężczyzn, którzy udali się na front. Jednakże po zakończeniu się konfliktu, kobiety nie były chętne opuścić swoich stanowisk, dzięki którym zaznały niezależnego życia. W 1920 kobiety w Stanach Zjednoczonych uzyskały prawo do głosowania, a świeżo wprowadzona prohibicja, zamiast zniechęcić kobiety do nielegalnych potańcówek z alkoholem, zadziałała wręcz odwrotnie.

Dwudziestolecie międzywojenne, tzw. "Roaring Twenties" to dla Amerykanów dekada dobrobytu, rosnącego bogactwa i początku konsumpcjonizmu, który to umożliwił kobietom tak szalony i beztroski styl życia. Nic nie może jednak trwać wiecznie. Era "Flapper " symbolicznie dobiegła końca wraz z dwudziestym czwartym października 1929 roku, kiedy to Czarny Czwartek wstrząsnął nowojorskimi giełdami i naznaczył początek wielkiego kryzysu. W obliczu ciężkiej sytuacji ekonomicznej flapperski styl zaczął w następnych latach stopniowo zanikać, ponieważ coraz mniej mogło sobie pozwolić na tak ekstrawaganckie zachowanie. Pragniemy jednakże dodać, że w kontekście naszej gry zmiany te nie będą mocno odczuwalne, gdyż wspomniany krach na giełdach ma miejsce dopiero miesiąc przed larpem. Dlatego styl Flapper, który skutkiem kryzysu gospodarczego w końcu odejdzie w cień, w trakcie gry wciąż występuje i jeszcze nie stracił wiele na swojej barwności i intensywności.

bottom of page